wtorek, 27 września 2011
Karwia - plaża VII
Zaoferowałem się z pomocą..
Pani znowu śmieje się,..lecz dziękuje.
(..)
Potem długo sprawę rozważałem - może byłem zbyt śmiały?
Oglądałem ujęcie Pięknej Nieznajomej na małym ekraniku Nikona..
..wzdychałem i notowałem niekoniecznie fakty.
..
Teraz już wiem więcej.
Czy miałem cierpieć jeszcze bardziej?
Czy chciałbym tego?
Wzdychać jak bohater z książki, którą miałem ze sobą..?;
..
"Czy to ja ciebie szukałem? - spytałem już łagodniej.- Przecież żyłem sobie spokojnie.
To prawda, że od czasu moich ostatnich nieszczęść trwałem w jakimś odrętwieniu, ale żyłem spokojnie. Sama mnie znalazłaś i ofiarowałaś się zostać moją przyjaciółką, cudowną, czułą przyjaciółką! Uwierzyłem ci. Moja dusza spragniona miłości oddała ci się z całym zaufaniem, przywiązała się, zaczęła oddychać szczęściem... Tak!, uczyniłaś mnie najszczęśliwszym z ludzi!...Ach! Może to było tylko okrutne wyrachowanie? Chyba tak, skoro tak gwałtownie rwiesz więzy, którymi moja dusza , złączyła się z twoją! Trzeba więc będzie...przestać cię...widywać, przestać cię...kochać...Zapłacę za to życiem, zobaczysz...Nieszczęsny, nieszczęsny!
Wszystko obraca się przeciwko mnie, nawet to co w życiu najsłodsze! Miłość, przyjazń, pokrewieństwo stają się dla mnie trucizną.(..)"
(Nicolas Edme Restif de la Bretonne, Ostatnia przygoda czterdziestopięcioletniego mężczyzny - s.160)
..
Pro domo sua
Czy miałem tak cierpieć?
Czegóż więc żałuję..?
Otóż nie wiem czego ..;dlatego żal..serce ściska.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz